Żywność domowej produkcji

Żywność domowej produkcji

Jaka szkoda, że nie mamy już w Polsce dostępu do produktów przygotowanych w domach. Zdarza się, owszem, ale niestety nie tak powszechnie jak kiedyś.

Domowy twaróg, mleko nie homogenizowane przed sprzedażą, masło prawdziwe, bez utwardzaczy i wyraźnie tłustsze, niż to ze sklepu…

Owszem, można czasem dostać takie produkty na lokalnych targach. Ale producent tego typu artykułów nie ma większego interesu w prowadzeniu swojej działalności ze względu na szereg regulacji niby-to-prozdrowotnych, które skutecznie zniechęcają do takiej inicjatywy.

A nawet, jeżeli ktoś ma wystarczająco dużo cierpliwości i chęci by sprostać sanepidowskim wymogom, ostatecznie zawsze coś na niego się znajdzie…

Popieram wszelką domową produkcję, bo zazwyczaj takie rzeczy są o niebo lepszej jakości niż to, co dostajemy w sieciówkach. Ale oferta inicjatywy lokalnej zmniejsza się w naszym kraju z roku na rok.

Tej strony tematu nie będę rozwijać, wszyscy wiemy jak to wygląda. Teraz powiem więc, dlaczego lubię mieszkać w krajach azjatyckich.

Tam inicjatywa lokalna jest szeroko rozbudowana. Jesteś głodny, kupujesz jedzenie na ulicy. Popularny w Indiach i krajach sąsiednich tzw. street food to zazwyczaj bardzo smacznie przygotowane domowe produkty.

Teraz więc jestem w kraju sąsiadów – niezupełnie azjatyckim, ale zawsze to jednak Wschód – którego imienia nie wymienię pragnąc obejść polityczne niesnaski.

I muszę powiedzieć, że kraj ten zmienił się od czasu, gdy byłam tu osiemnaście lat temu, rozbudowuje się podobnie jak w krajach na lewo wzgl. mapy. Taka sama nowa architektura miejska, a usługi lokalne, technologia, rozrywka wcale nie są w tyle, a nawet – powiedziałabym – są miejscami bardziej do przodu…

Ale idąc rano na zakupy wiem, że na rynku miejskim bądź w otaczających go uliczkach stoją lokalni ogrodnicy z własnymi pomidorami, miętą, jabłkami starych odmian, grzybami i jagodami z lasu, pieczarkami i boczniakami z własnej pieczarkarni.

Wiem, że od wiejskich bab kupię prawdziwe masło i śmietanę, mleko i jaja.

Najbardziej podoba mi się kupować o tych co mają trochę tego, trochę tego – wiadomo wtedy, że to rzeczywiście jest produkcja własna, taka sama jak robiona dla swoich dzieci, z sercem.

Te produkty nie mają może certyfikatów haccp i innych dokumentów rzekomo potrzebnych nam do szczęścia, ale za to mają smak i aromat, a ich składniki przyczyniają się do lepszego funkcjonowania organizmu, bo nie były jeszcze mrożone miesiącami. Sprawdziłam.  

Śmietanka kremówka? 36% te jest śmiech w porównaniu do tego co kupujemy tu.

Na rynku, gdzie kupuję  jest nawet sklepik pod nazwą Domowe produkty.  Jego wnętrze nie świeci reklamami i może przypomina trochę socjalistyczne czasy ze względu na pustki, szczególnie jeśli przyjdziesz dopiero około południa, czyli dość późno. Ale kupisz tam gołąbki, pierogi, kotlety i inną tego typu domową garmażerkę, a także domowy nabiał.

Obok inny gość sprzedaje mięso ze swojego auta. Codziennie rozbiera jedną świnię i około jedenastej ma już wszystko sprzedane i czyści swój sprzęt.

» Najlepsze mięsne produkty kupisz u Uzbeków

Trzy stragany dalej chłopak ma miód z własnej pasieki. Cierpliwie opisuje swoje gatunki miodu, obok zaś stoi wino miodowe.

Wzdłuż ulicy po sąsiedzku z placem targowym stoją ludzie z pomidorami z własnych upraw. Mają też inne owoce, warzywa, ale mamy koniec lipca, więc od pomidorów jest aż czerwono.

Czerwono i… w sumie kolorowo, bo odmian pomidorów jest tam tyle, że głowę urywa 😉 niektóre odmiany pomidora widziałam po raz pierwszy w życiu. 

Jeden z gości, Azer z pochodzenia miał tam stoisko z zieleniną – i kolejno: pietruszka, koperek, kolendra szpinak, czerwona bazylia. Nie twierdzę, że ten akurat miał swoje płody ogrodu, ale też dobrze w tej hurtowni, czy gdzie tam brał było wybrane. Aromat był 😉

Zapraszam do obejrzenia filmu – i subskrypcji!

Niektóre rzeczy kupuję w hipermarkecie po drodze do domu – wiadomo sieciówka w której jest wszystko zawsze była najlepszym miejscem zakupów, szczególnie w wietrzne zimne dni, albo gdy zmęczy cię letni upał. Ale ku memu zdziwieniu – tutaj okazało się, że znowu oferta prywatnych sklepików na targu lub sklepików osiedlowych, albo nawet wiejskich jest często szersza i tańsza.

Artykuły powiązane