Puszcza Romincka i polskie akwedukty
…właściwie to nie akwedukty, a wiadukty. Dwa stare bliźniacze stuletnie wiadukty kamienne przerzucone nad rzeczką Błędzianka, które majestatem do dziś wzbudzają szacunek.
Mosty w Stańczykach
Za sprawą swej wysokości Stańczyki bywają bazą dla wielbicieli skoków bungee. Warto je odwiedzić chociażby dla samej radości zadzierania głowy do góry.
Ale jeśli ponadto interesuje cię kontekst ich powstania, podaję poniżej kilka informacji administratora mostów.
Konstrukcja północna mostów w Stańczykach powstała w latach 1912-1914, południowa zaś w latach 1923-1926.
Idea podwójnej konstrukcji mostu – Doppelorücke – była prawdopodobnie wzorowana na obiektach budowanych na zachodzie Niemiec, w Austrii, Francji i Szwajcarii. W przypadku zniszczenia jednego mostu dawała szansę na szybkie ułożenie na istniejącym nasypie drugiego toru.
Nazwa Akwedukty Puszczy Rominckiej nawiązuje do stylistyki zdobień zbliżonych do historycznych form akweduktów południowej Europy.
Mosty w Stańczykach wykonane zostały z żelbetonu. Fragment drewnianej belki widoczny w ścianie jednego z nich sugeruje wielu odwiedzającym, że przy budowie mostów do wnętrza betonowej konstrukcji wykorzystano drewno, ale to nie jest prawda.
Obie konstrukcje mostowe są pięcioprzęsłowe o równym promieniu łuków – 35 metrów. Długość ponad 200 metrów, wysokość 40 metrów.
Jeszcze w XX wieku były to najwyższe mosty w Polsce. Ich powstanie miało pokazać sztukę budowniczych i zamożność państwa pruskiego.
Po drodze do Stańczyków czuło się jak wjeżdżasz w Mazury zwane Garbatymi: droga nieustannie wiodła to w górę, to w dół i wrażenie było troszkę takie jak statkiem na fali 😉
Mazury Garbate pełne są niespodzianek sprzed niemal dwóch wieków jak stare drewniane mostki, drewniane domy, stada koni i przydrożny wóz drabiniasty oraz krajobrazy urzekające falującymi trawami.
Ze wsi Błąkały do wieży widokowej w Stańczykach, którą możesz zobaczyć na filmie wiedzie zjawiskowa aleja starych jarzębów szwedzkich. Obok wieży natomiast lśnią dwa jeziorka o fascynującej historii pochodzenia.
Tobellus Duży i Tobellus Mały to jeziora wytopiskowe, które powstały w obrębie rynny polodowcowej, sąsiadującej z rynną doliny Błędzianki. Po wycofaniu się lodowca w rynnie pozostały jeszcze duże bryły martwego lodu, które po wytopieniu dały początek obu jeziorom.
Mniejsze z jezior Tobellus słynie z niespotykanego zjawiska. Podczas gwałtownej burzy 30 czerwca 1926 roku rozległ się potężny huk – jezioro wybuchło. Powstała kilkumetrowa fontanna, która rozrzucała dookoła bryły błota. Jezioro zniknęło z powierzchni ziemi przykryte grubą warstwą szlamu.
Dopiero po 2 miesiącach znów ukazało się czyste lustro wody. Przybyli wówczas badacze ustalili, że w jeziorze nastąpiła eksplozja metanu zgromadzonego w jego torfowym dnie.
Wejście na Stańczyki jest płatne.
Aktualnie cena biletu wynosi 10 zł, ulgowy dla młodzieży, dzieci i emerytów – 7 zł.
Biletowana jest możliwość wejścia na wiadukty, zejścia po drugiej stronie nad rzeczkę Błędziankę, gdzie jednak jest wszystko ogrodzone i nie można pójść dalej do Puszczy, czy wejść na wiadukty od strony lasu. Pod wiadukty można zejść także po stronie budki biletowej.
I warto, bo najlepsze zdjęcia są właśnie z dołu, kiedy możesz ująć ogrom i majestat tych „akweduktów”.
Podobna – choć nieco niższa – przeprawa mostowa jak w Stańczykach rozpięta jest nad rzeka Bludzią w miejscowości Kiepojcie.
Mosty w Kiepojciach
to kolejny równie stary element tej samej trasy kolejowej.
Stare wiadukty w Kiepojciach nie są tak imponująco potężne, ale zadziwiają dla odmiany swą prawdziwością, gdyż – o ile w Stańczykach mamy tłumy turystów i całą tą infrastrukturę – o tyle w Kiepojciach jest jedynie małe zakole, gdzie można zaparkować góra trzy auta.
Trzyprzęsłowe mosty w Kiepojciach wznoszą się na wysokość 15 metrów i mają długość 50 metrów.
Wstęp na teren mostów jest bezpłatny, bo tam w ogóle nikogo nie ma – dzicz… Chociaż wdrapać się na wiadukt nie jest łatwo.
Jeden z mostów jest niedokończony i nie ma możliwości wejścia na niego.
Mosty w Kiepojciach mają na pewno swój niepowtarzalny klimat i o jego specjalnych wibracjach może poświadczyć obecność wylegującej się na nasypie krasuli.
Po drodze do tych wiaduktów mamy jeszcze jeden rozciągnięty nad drogą pojedynczy most – pierwszy most w Kiepojciach rozpięty nad drogą.
Te mosty – w odróżnieniu od pozostałych wiaduktów na trasie – wykonano z użyciem czerwonej cegły, która wykańcza łuki mostów.
Mosty w Botkunach
Niedaleko słynnych Stańczyków i mniej znanych mostów w Kiepojciach na tej samej, nieistniejącej już trasie kolejowej Gołdap-Żytkiejmy, około 7 km od gminnej miejscowości Gołdap stoją ukryte w lesie tajemnicze mosty w Botkunach. Klimatem przypominają Hogwarth – jak określił duet blogerów SzaloneWalizki – podobnie zresztą jak te poprzednie mosty.
Mosty w Botkunach, znajdują się obok nowej trasy Green Vello, najłatwiej dotrzeć do nich z miejscowości Galwiecie.
Dotarłam tam od strony drogi w pobliżu adresu Botkuny 16. Ale można jechać lub iść odbijając z miejscowości Galwiecie i wówczas pierwsze są „hogwarthowskie” wiadukty Botkuny, a potem dopiero małe wiadukciki.
Te stare wiadukty są zanurzone pośród drzew i gęstych zarośli.
Biegną po nich trawiaste drogi, którymi kiedyś można było przejechać. Teraz koleje państwowe usypały wał blokujący wjazd, rzekomo dla bezpieczeństwa. Wał zarósł już zielenią, a obok powstały ścieżki, można więc spokojnie przejść, a może nawet przejechać rowerem. Inna rzecz, że barierek tam nie ma, tak jak i w Kiepojciach, a mostki nieszerokie 😉
Dwa trzyprzęsłowe wiadukty łączą brzegi doliny rzeki Jarki. Mosty mają około 15 metrów wysokości i 50 m długości.
Gdy lepiej się przeczesze Puszczę Romincką, można znaleźć więcej takich nieco zapomnianych miejsc powoli przejmowanych przez przyrodę. Zero turystów w okolicy, po prostu dzika natura…
Dla mocniejszego zobrazowania kolejowego przejazdu sprzed stu lat linkuję znaleziony stary film.
Staathausen Stańczyki – Przejeżdżający pociąg w latach 30-tych
A poniżej załączam skrót z historycznych wyszukiwań w temacie Stańczyków youtubowego użytkownika imieniem oldmapexplorer.
Mosty kolejowe w Stańczykach w powiecie gołdapskim, zbudowane na obecnie nieistniejącej linii kolejowej Gołdap-Żytkiejmy-Gusiew (Goldap-Szittkehmen-Gumbinnen). Do 1945 r. Stańczyki nazywały się Staatshausen i leżały w niemieckiej prowincji Prusy Wschodnie – Ostpreussen.
Linię kolejową Gołdap-Żytkiejmy zaczęto budować jesienią 1912 r. na odcinku do stacji Błąkały. Prace przerwano z wybuchem I wojny, w sierpniu 1914 r. Po wyparciu Rosjan w 1915 r. budowę jednotorowej linii lokalnej wznowiono w ograniczonym zakresie. Do tego czasu powstał most pod jeden tor na rzece Jarce koło Botkun, pojedynczy most na rzece Bludzi i wysoki wiadukt nad drogą koło wsi Kiepojcie. Data rozpoczęcia robót nad pierwszym, północnym mostem w Stańczykach pozostaje nieznana. Pomiary nośności gruntów pod Staatshausener Viadukt noszą datę 11 sierpnia 1913 r.
W dniu 29 grudnia 1916 r. sztab niemieckich wojsk kolejowych zdecydował o przebudowie linii biegnącej przez Stańczyki na dwutorową magistralę. Linia Gołdap – Zytkiejmy miała stać się częścią tzw. III korytarza transportowego (III. Transporstraße) prowadzącego od Chojnic przez Czersk, Smętowo, Kwidzyn, Prabuty, Myślice, Morąg, Orneta, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce, Kętrzyn, Węgorzewo, Gołdap, Pobłędzie, Kalvarja, Šeštokai, Alytus (Olita), Varena (Orany) aż do węzła Lida na obecnej Białorusi.
Nowy korytarz miał za zadanie rozładować zakorkowany ruch kolejowy na przyfrontowych liniach Prus Wschodnich. Budowa magistrali oznaczała konieczność poszerzenia nasypów i budowy mostów/wiaduktów pod drugi tor. Most, po którym jedzie pociąg, ukończono prawdopodobnie w 1917 r. Bliźniaczy most południowy firma Drenckhahn & Sudhop planowała zakończyć około sierpnia 1918 roku. Jego jakość była znacznie gorsza niż mostu północnego.
Plany magistrali straciły sens w wyniku przegranej wojny, mimo to pruska biurokracja kontynuowała jej budowę na papierze jeszcze po 1918 r. – aż do początku lat 20-tych. Ostatecznie, wieloletnim staraniem miejscowych mieszkańców, ruch pociągów otwarto dopiero 1 października 1927 r. Trwał on zaledwie 17 lat do jesieni 1944 r.
Ostatni rozkładowy pociąg wyruszył z Gołdapi do obecnego Gusiewa w godzinach rannych 18 października 1944. Zapowiedziany po nim pociąg ewakuacyjny nie dojechał do Żytkiejm, a po godz. 15-ej urwała się łączność telefoniczna z Gołdapią. Do 20-21 października Rosjanie, małymi oddziałami przeniknęli przez Puszczę Romincką i zajęli teren na wschód od Botkun, a 22.10 przejściowo zajęli miasto Gołdap. Na początku listopada Niemcy odbili miasto i front ustabilizował się na wschód od Gołdapi do połowy stycznia 1945 r.
Kadr przedstawia widok na południe. Obecnie jest on całkowicie zasłonięty przez wysoki las. Zabudowania przed mostem nie istnieją (ówczesny ich właściciel nazywał się Szebrat).
Parowóz serii 55 prowadzi krótki pociąg z 3 wagonami towarowymi z Gołdapi w kierunku Żytkiejm. Pociąg przejeżdża przez północny most z prędkością blisko 50 km/h. Lokomotywy niemieckiej serii 55 (dawne pruskie G8) były podstawą ruchu towarowego na liniach wychodzących z Gołdapi. Na PKP oznaczono je serią Tp3.