Vostochnaya Kukhnya: sens jedzenia mięsa
Do tej pory miałam upodobania raczej wegetariańskie mieszkając w Polsce i jedząc wieprzowinę i drób, dorywczo wołowinę z mrożonek. Ostatnimi czasy w ogóle przestałam jeść mięso uważając je po prostu za zbędny balast dla organizmu.
Przy mojej drastycznie niskiej hemoglobinie zaczęłam czuć wyraźną różnicę w funkcjonowaniu organizmu kiedy odwiedziliśmy miejsce, gdzie serwują smacznie zrobione dania przyrządzone ze świeżego mięsa dobrej jakości.
Po raz pierwszy w życiu poczułam, że mięso świętej krowy, które zjadłam idzie w mięśnie. Krew jakby zaczęła realnie płynąć w żyłach. Nagle mogę znowu podejmować wysiłek, który ostatnio prowadził do braku tchu.
Prowadzona przez Uzbeków w Kaliningradzie restauracja Vostochnaya Kukhnya (tak zapisują oni swoją nazwę, jeśli łaciną) oferuje m.in. klasyczne szaszłyki z baraniny lub wołowiny, a także lula-szaszłyk, czyli takie coś pomiędzy szaszłykiem a kotletem, baardzo smaczne. Ponadto serwują inne podstawowe specjały uzbeckiej kuchni, jak manty – czyli pierogi z mięsem baranim lub wołowym, płow – ryż z baraniną/ wołowiną i warzywami, samsa – czyli pieczone trójkątne pierożki z mięsem. Wieprzowiny w ogóle nie serwują, bo to muzułmanie.
To nie jest lokowanie produktu. Piszę o nich dlatego, że ta różnica wywarła na mnie spore wrażenie. Po ostatnich badaniach krwi tzw. lekarze zamierzali umieścić mnie natychmiast w szpitalu.
Różnica polega na tym, że to co mamy w naszych sklepach spożywczych w Polsce nie zawiera życia. Wiadomo, że mięso zabitego zwierzęcia jest martwe. Ale przez jakiś czas po śmierci ma jeszcze moc, która daje energię ciału drapieżnika.
Natomiast mięso zmrożone i trzymane w zamrażarce przez wiele miesięcy – ba! nawet podobno lat – nie zawiera nic, prócz martwych włókien tkankowych podbarwionych odpowiednimi produktami przez koncern.
Nie wiem jak ma się mięsna polityka w krajach sąsiadów, może podobnie. Ale wierzę, że w niektórych krajach oferuje się w dobrej wierze świeże w miarę mięso i prawdopodobnie tak właśnie jest w wielu miejscach u naszych wschodnich sąsiadów.
A już mam spore podstawy, by wierzyć, że Vostochnaya Kukhnya zadbała, by mieć świeże mięso, bo taki jest właśnie uzbecki sposób gotowania dań – z sercem i smacznie. A tym bardziej, że mają po sąsiedzku Centralnyj Rynok miasta, gdzie sprzedaje się świeże mięso. I rynkiem tym oraz sprzedażą również zarządzają Uzbecy.
Podsumowując więc teraz podkreślę jeszcze raz jak wielkim i haniebnym marnotrawstwem jest hodowla bydła i innych zwierząt na mięso tak, jak robi się to u nas na Zachodzie.
Otrzymujemy bowiem produkt wyjałowiony z życia, mrożony, faszerowany antybiotykami i sprzedawany jako mięso z celem zysku koncernów i z celem utrzymania nas w iluzji.
Stąd już bardzo niedaleko mamy do hurtowej produkcji ludzi.