Nepal: wizowe perypetie na linii India – Nepal

Nepal: wizowe perypetie na linii India – Nepal

O tym jak jechaliśmy z West Bengal do Nepalu…

oraz staraliśmy się o nepalską wizę na granicy można przeczytać tutaj: Do Nepalu przez Siliguri .

Odwiedziliśmy Dharan i przedgórza Everestu, a potem pojechaliśmy prosto do Pokhary. O naszej podróży do Pokhary można przeczytać tutaj. Trzy miesiące w Pokharze zleciały nam szybko i nie chcieliśmy zmieniać tej sielanki. Poszliśmy więc do urzędu imigracyjnego na rondzie Shahid Chowk na uboczu dzielnicy Lakeside w Pokharze.

Wizę w Nepalu można przedłużyć jeszcze o dwa miesiące, nie więcej. Wniosek o przedłużenie – tak jak i sam wniosek o wizę – obejmował wnioskowanie on line. Można to – podobnie jak w innych krajach – zrobić w pobliskim urzędzie za adekwatną opłatą. Za wnioskowanie w imieniu naszej szóstki (trzeba było wypełnić on-line 6 formularzy, wydrukować i załączyć zdjęcia oraz kserokopie paszportów) zapłaciliśmy 1000 NRS. Z tymi dokumentami poszliśmy do IMIGRATION OFFICE – można od razu lub następnego dnia. Złożyliśmy wnioski i paszporty, po czym opłaciliśmy adekwatny rachunek. Cała procedura trwała około 30 minut.

Kolejne dwa miesiące znowu zleciały szybko i musieliśmy zacząć zbierać się z powrotem do ulubionych przez nas Indii, gdyż na wizie turystycznej można w Nepalu przebywać w sumie nie dłużej niż pięć miesięcy. Wybraliśmy się więc do Kathmandu, gdzie mieści się Indian Visa Service Center przy Ambasadzie Indii.

Przedłużanie indyjskiej wizy w Nepalu odbywa się podobnie, jak w Sri Lance… no jest kilka istotnych różnic. Formularz należało złożyć on-line, co zrobiliśmy w pobliskim „zakładzie usługowym” opłacając za naszą szóstkę (sześć formularzy on-line, zrobienie zdjęć, wydrukowanie i kopie paszportów) 3 tysiące nepalskich rupii… po negocjacji.

Z wydrukami poszliśmy do Indian Visa Service Center, gdzie pobraliśmy numerek kolejkowy i grzecznie czekaliśmy. Przy okienku okazało się, że brakuje nam aktów urodzenia naszych dzieci. Składaliśmy je poprzednim razem – są u was kopie – podpowiedziałam urzędniczce. Okazało się jednak, że obecnie są wymagane akty urodzenia międzynarodowe lub ich tłumaczenia przysięgłe.
Poszukiwanie tłumacza przysięgłego z języka polskiego w Kathmandu stanowiło osobne szczególne zadanie. Urzędniczka powiedziała, że może być jakikolwiek tłumacz z polskiego, którego znajdę i na moją prośbę o rekomendację odrzekła, by szukać na Dilli Bazar.

Gdzie indziej też dowiedziałam, się, że notariusze są dostępni na Putali Sadak oraz w Vishwa Basa Campus, czyli na „uczelni wszystkich języków”. Te miejsca znajdują się koło siebie, w tym samym regionie miasta i są katmandzczykom dobrze znane, jeśli zapytać, można je też bez trudu odnaleźć na mapie. Odwiedziłam zarówno Dilli Bazar, Campus, jak i Putali Sadak i polskiego notariusza tam nie ma. Dostępne języki obce to francuski, włoski, koreański, japoński, niemiecki i kilka innych ale nie polski. Eksplorując tamtejszy region odkryłam kathmandzkie wesołe miasteczko – o naszych przygodach tam można przeczytać tutaj.

Pozostał konsul Polski w Kathmandu, którego siedziba mieści się w Golcha House – budynku rodzinnej firmy… zdaje się, że również sama osoba konsula należy do owej wielkiej rodziny Golcha.

Rekomendował wystosować prośbę do Instytutu Języka Polskiego przy Ambasadzie Polskiej w New Delhi, który może mi owe dokumenty przetłumaczyć w cenie 1200 rupii indyjskich (plus transfer bankowy). Konsul polski jest przemiłym kulturalnym człowiekiem nepalskiego obywatelstwa, który nie mówi po polsku i z nikim innym też tam po polsku nie da się porozmawiać. Obiecano mi jednak pośrednictwo w owym wnioskowaniu do Delhi. Przesłałam skany dokumentów mailem i w odpowiedzi dostałam owo wyliczenie finansowe.

Zdecydowaliśmy jednak, że dużo prościej i nawet taniej będzie wnioskować o międzynarodowe odpisy aktów urodzenia w naszym rodzimym urzędzie w Polsce. Wydrukowałam i wypełniłam wnioski o owe odpisy, a skany wysłałam mailem do urzędu. Odbyliśmy przez skype kilka rozmów i – pomimo, że teoretycznie on line takich dokumentów nie wysyła się – wszystko poszło pomyślnie i w poniedziałek stawiliśmy się ponownie z wymaganym kompletem dokumentów w Indian Visa Service Center.

Do tej pory – jak wiedzieliśmy z zasłyszanych informacji oraz z własnego doświadczenia – nepalski Indian Visa Center wydawał jedynie wizy trzymiesięczne. Wnioskowaliśmy o wizy sześciomiesięczne jednokrotnego wjazdu, opisaliśmy precyzyjnie planowane regiony podróży, opłaciliśmy stosowne opłaty i w nadziei na pomyślne rozpatrzenie oczekiwaliśmy do piątku.

W piątek pojechałam zdać paszporty, by nam w nie nasze wizy wklejono. Ku mojej radości – otrzymaliśmy „rekomendację” na 6 miesięcy pobytu w Indii. Rekomendację jednak dostałyśmy tylko my – Polki. Mąż mój, Rosjanin takiej rekomendacji nie dostał, a jedynie trzy miesiące. Jako że jesteśmy rodziną i podróżujemy razem, opisałam powyższą sytuację odręcznie we wniosku, mąż podpisał i pełni znowu dobrych myśli oczekiwaliśmy na decyzję do poniedziałku.

Będąc już właściwie stałym bywalcem owego Visa Center w Kathmandu mogę zarekomendować pobliski niewielki bar szybkiej obsługi – Śniadanie w pobliżu Indian Visa Center .

W poniedziałek z plecakami i biletem na wieczorny autobus do granicy stawiliśmy się po odbiór paszportów.

Tam – hurra – mamy sześć miesięcy!

Artykuły powiązane

Zostaw komentarz

Войти с помощью: