Putin odwiedza rannego Zełenskiego

Putin odwiedza rannego Zełenskiego

Czy powinniśmy wierzyć w nasze sny?
W tym przypadku – wystarczy poczekać.

Niedawno moja córka miała dziwny sen.

Wstępnie nadmienię, że do tej pory ta młoda dama nie była w żaden sposób świadkiem żadnych wirtualnych bitew politycznych. Co więcej, w naszej rodzinie telewizyjne urządzenia zawsze był używane tylko do łączenia się z konsolami do gier i do rodzinnego oglądania filmów z internetu. Moje dzieci nigdy nie widziały zwykłych wiadomości, no chyba tylko wtedy, gdy odwiedzaliśmy przyjaciół.

Ogólnie rzecz biorąc, percepcja dzieci ma kompletnie apolityczny charakter.

A ponieważ mamy polską rodzinę, nie było pewności, czy córka kiedykolwiek chociażby widziała Putina nawet na zdjęciu. Ale po wybuchu działań wojennych na Ukrainie temat ten – chcąc nie chcąc – zaczął prześlizgiwać się w kręgu rodzinnym.

Nagle, pewnego ranka, córka opowiedziała swój bardzo dziwny sen o tym, jak była świadkiem przybycia Putina do rannego Zełenskiego.

W dużym szpitalu z wewnętrznym parkingiem samochód długo jechał prowadzony krętymi korytarzami budynku szpitala. Było tam kilka samochodów klasy niezbyt reprezentatywnej, natomiast samochód, którym podróżował Putin był niebieskiego koloru. Obserwator sytuacji siedział z tyłu samochodu. Czasami jednak wydawało się, że ogląda całą fabułę gdzieś z góry. I niestety scena spotkania Zełenskiego z Putinem nie została zachowana, ale ogólny obraz można nazwać – Putin jedzie do rannego Zełenskiego.

I gdyby ten sen był mój, jako że trochę śledzę bieżącą sytuację wokół konfliktu Ukrainy, byłoby to w jakiś sposób zrozumiałe. Ale sen córki wyglądał jak absolutnie bezpodstawna wizja. Było to więc co najmniej zaskakujące. W końcu, kiedy śnisz o bliskich, jest to zrozumiałe, ale kiedy ledwo co dopiero usłyszałeś o niektórych ludziach, tak żywy sen jest trudny do wyjaśnienia.

Mówi się, że usta dziecka werbalizują prawdę. Może to dotyczy snów? Wtedy zobaczymy… jak będzie wyglądać historia w następnej kolejności. Nie musimy długo czekać.

Jakże daleko jest wizja dziecka od naszej politycznej indoktrynacji, czy gotowości do opowiadania się za tym czy przeciwległym obozem poglądów. Takie świeże spojrzenie bardzo by się nam czasami przydało…

Artykuły powiązane